stanikomania!

Jak zaprezentować się podczas imprezy online, aby ktoś zechciał zatrzymać się na dłużej i poznać kolekcję? Jak przekazać emocje, pasję i zaangażowanie bez kontaktu „na żywo”? W końcu jak ciekawie opowiedzieć o pokazywanych modelach bielizny, aby nie zanudzić obserwujących?

Nie da się ukryć, że wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę dla Wystawców i dlatego tym bardziej dziękujemy wszystkim za zaangażowanie i poświęcenie, z jakim przygotowaliście swoje posty, opisy, zdjęcia, filmy i lajfy. Dla wszystkich było to nowe doświadczenie i dlatego naszym zdaniem warto przyjrzeć się tym prezentacjom, które zostały najlepiej ocenione przez publiczność i czerpać wzorce od najlepszych.

Poprosiliśmy Was na Facebooku o podzielenie się z nami opinią, czyja prezentacja najbardziej zapadła Wam w pamięć. Zdecydowanymi faworytami, jeśli chodzi o przygotowanie angażującej, pomysłowej prezentacji były cztery marki – dwie bieliźniane oraz dwie nocne.

Marka Nipplex przygotowała ciepły i gościnny spacer po siedzibie firmy (prawie można było się poczuć, jakbyśmy byli obok!), przy okazji pokazując nam modele na sezon wiosenno-letni i jesienno-zimowy. Ciekawa realizacja, swobodna atmosfera i dobry pomysł – to z pewnością zaważyło na pozytywnym odbiorze wystąpienia podczas Salonu Bielizny.

Z kolei Kinga zabrała swoich gości w filmową podróż o pasji tworzenia dobrej bielizny, miłości do detalu, odpowiedniej konstrukcji i wrażliwości na piękno. Ta niezwykle zmysłowa i kobieca opowieść doskonale pasuje do charakteru marki bielizny Kinga.

Wśród wystąpień producentów bielizny nocnej szczególną uwagę przykuła prezentacja kolekcji Endorfinella (ponownie w formie filmowej) – bardzo osobista i szczera, pokazująca bieliznę nocną w zupełnie innym świetle – jako źródło radości, estetyczną ucztę, która za sprawą odpowiedniej jakości materiałów, dobrego designu i dbałości o detale nie tylko pełni funkcję stroju do spania, ale zaspokaja również jakże ludzką potrzebę piękna i harmonii.

Czarnym koniem Salonu Bielizny online okazała się młoda stażem marka PIJU tworząca luksusową bieliznę nocną. Dzięki krótkiej, filmowej prezentacji mogliśmy bliżej poznać właścicielkę marki i jej motywację do tworzenia ponadczasowych projektów eleganckiej bielizny nocnej.

My, jako Modna Bielizna, szczególnie doceniliśmy prezentacje naszpikowane wiedzą o nowych kolekcjach, wyczerpująco i dokładnie pokazujące nadchodzące modele – jak choćby prezentacja marki Gorteks, Mediolano czy Lupoline oraz te, które prezentowały nowe podejście do komunikacji z klientkami – świetne, choć zupełnie różne prezentacje marki Kris Line i Unikat. Gratulujemy również wszystkim, którzy odważyli się nagrać filmy, prezentacje z lektorem czy, jak marka Panache, zdecydowały się wystąpić przed gośćmi na żywo – wiemy, ile kosztuje to pracy…i nerwów;)
A na koniec, dla porównania, prezentacyjne ochy! i achy! niezrównanej Kasi ze Stanikomanii, która na prezentacjach marek na swoim blogu „zjadła zęby” i była chyba najaktywniejszą uczestniczką wydarzenia:)

.

To było coś! Szanowni Wystawcy Salonu Bielizny Online – przykuliście stanikomaniaczkę do komputera na ponad dwa dni! Oto mój subiektywny wybór tych, którzy zaintrygowali mnie najbardziej, a przy tym – najlepiej przekazali informacje, których najbardziej poszukuję jako blogerka i zapalona użytkowniczka Waszych produktów. Wytypowanie trzech marek, o co poprosiły Organizatorki, nie było łatwe, chętnie dopisałabym tu przynajmniej drugie tyle…

Gorteks – wyróżniam za szczegółową i angażującą prezentację „na żywo” kolekcji jesień-zima 2020, przeplataną ujęciami z backstage’u sesji zdjęciowej.

Zalety:
omówienie kroju i stylistyki każdego z modeli (biustonosze, majteczki), dobrej jakości zbliżenia na produkty, pojawienie się nowej modelki o pełnej figurze dla większego zróżnicowania sylwetek (bo jedna – to już stanowczo za mało!), wprowadzenie nowego modelu o zwiększonym zakresie rozmiarów (Bianca – do rozmiaru 100H!) i zaznaczenie tego faktu w prezentacji.
Czego zabrakło: pełnego katalogu, a zarazem informacji o zakresach rozmiarów wszystkich modeli – ktoś, kto nie zna dotychczasowej oferty Gorteksu i zakresów rozmiarów poszczególnych konstrukcji, mógł czuć pod tym względem niedosyt.

Kinga – podziwiam za porywający, profesjonalnie zrealizowany film reklamowy – opowieść o tworzeniu kolekcji, w której podkreślono złożoność produktu, jakim jest biustonosz, dbałość o konstrukcje dostosowane do potrzeb ciała, jakość materiałów, estetykę projektów – a przy tym stworzono nastrojowy „cukierek dla oczu”.

Zalety: oprócz filmu otrzymaliśmy link do pobrania pełnego katalogu bardzo ciekawej kolekcji jesiennej.
Czego zabrakło: większej różnorodności modelek.

Nipplex – lubię za gościnny i podnoszący na duchu spacer filmowy po siedzibie firmy, połączony z prezentacją zdjęć kolekcji wiosennej i jesiennej.

Zalety: możliwość pobrania aktualnego katalogu, pojawienie się modelki o pełniejszej figurze.
Czego zabrakło: katalogu na jesień! Zwłaszcza że zapowiada się ciekawa kolorystycznie kolekcja…

Lupoline – doceniam za merytoryczną prezentację filmową z omówieniem poszczególnych modeli z kolekcji jesiennej (fashion, bazowej i Beauty Mama dla osób w ciąży i karmiących), z informacjami o ich konstrukcji.

Zalety: możliwość pobrania pełnego katalogu z zakresami rozmiarów.
Czego zabrakło: większego zróżnicowania sylwetek modelek, nieco wyższej jakości nagrania.

Miała być trójka… a wyszła czwórka! A to jeszcze nie wszystko… Po pierwsze, nie da się ukryć, że dzięki tej edycji Salonu otworzyło mi się w sercu specjalne miejsce dla bielizny nocnej i homewearu. W tej kategorii wygrywa u mnie Endorfinella z kolejnym filmem, przedstawiającym bieliznę jako dzieło sztuki i źródło przyjemności, podkreślającym dbałość o jakość tkanin i szycia, połączonym z dobrą prezentacją produktów. Wschodzącą gwiazdą w tym dziale bielizny jest marka Piju z jej klasycznie elegancką, luksusową kolekcją.

Chciałabym też szczególnie pochwalić te firmy, które zdecydowały się nie ograniczać do katalogowych zdjęć, lecz uzupełniły je o prezentacje kolekcji na żywo (np. Panache) czy filmy (np. Mediolano) z objaśnieniami konstrukcji i zalet poszczególnych produktów. Specjalne pochwały należą się wszystkim, którzy dostarczyli nam katalogów, zwłaszcza na sezon jesienny, bądź linków do produktów przy zdjęciach oraz opisów zdjęć dołączanych do postów (choć tu niestety zbyt często brakowało zakresów rozmiarów). Wyrazy uznania dla tych, którzy podjęli po raz pierwszy – lub kolejny – temat ciałopozytywności oraz zadbali o różnorodność sylwetek (Kris Line, Bella Misteria). Brawo dla firm, które w swoich przekazach uwzględniły temat ekologii (Samanta, Naturana, Kinga). Mam nadzieję, że ich liczba będzie rosła!

Dziękuję za to, że znowu spotkaliśmy się na Salonie!

I my również dołączamy się do tych podziękowań!

Koronawirus wywrócił większość naszych biznesów do góry nogami. Producenci bielizny szyją maseczki ochronne, sklepy stacjonarne z bielizną albo pozostają zamknięte, albo cierpią z powodu braku klientek.
Z dnia na dzień dotychczasowe zadania przestały mieć rację bytu. Pozostał Internet i media społecznościowe. Tylko jak się teraz komunikować z klientkami i klientami? O czym pisać? I czy pisać w ogóle?

Od razu zaznaczę, że nie mamy złotej recepty na social media w dobie zarazy. Sami szukamy i zastanawiamy się, jak to robić. Przeglądamy Internet i podglądamy lepszych od siebie. Poniżej chcemy Wam pokazać kilka fajnych naszym zdaniem przykładów działania z  branży bieliźnianej, na które trafiliśmy w sieci. Być może będą dla Was inspiracją do komunikacji we własnych kanałach społecznościowych.

JAK KOMUNIKOWAĆ?

Generalnie obecne strategie komunikowania się z fan(ka)mi można podzielić na dwa główne nurty: te nawiązujące do aktualnej sytuacji na świecie i te, którą ją ignorują (lub przynajmniej o niej nie wspominają). Każda z nich ma swoje plusy, o czym za chwilę dalej.

Nawiązywanie do aktualnej sytuacji ma tę zaletę, że odwołuje się do wspólnych doświadczeń. Praktycznie niezależnie od branży wszyscy jesteśmy mniej lub bardziej dotknięci globalną pandemią – dzieci nie chodzą do szkół, sklepy są zamknięte, raczej siedzimy w domu, o ile nie musimy wychodzić do pracy. Dzięki tej wspólnocie losu łatwiej o wzbudzenie emocji u naszych odbiorców. Kluczem w takiej komunikacji wydaje się jednak wiarygodność i empatia. Bo nie tylko my mamy ciężko – nasze klientki i klienci też.

Drugim typem strategii jest działanie „jakby wirusa nie było” i robienie „swojego”. I to też nie jest zły pomysł. No bo ileż można czytać o wirusie i życiu w czasie pandemii? Czasem trzeba się oderwać i dać głowie odpocząć, poczytać o rzeczach ciekawych i wartościowych, na które…wreszcie jest czas.

To teraz czas na przykłady. Można budować relację ze swoją publicznością pokazując, jak sami radzimy sobie z niecodzienną sytuacją. Czym się zajmujemy na przymusowej izolacji, jakie mamy pomysły na czas spędzony w domu itd. Zawsze można też wrzucać zdjęcia kotów – koty w Internecie lubimy ponoć najbardziej;) Podoba nam się, jak robi to Blanka Gankowska z Madame – na przykład kiedy gotuje w branżowym fartuchu. Albo Kasia Ludwiszewska ze StudioBra , która zakasała rękawy…i szyje maseczki, między innymi dla hospicjów.

A jeśli nie chcemy nawiązywać do epidemii? Trudno zresztą coś o niej pisać w każdym poście na Facebooku czy Instagramie. Tutaj także możliwości jest całe mnóstwo. Można edukować klientki (na przykład w kwestii dbania o bieliznę; odpowiedniego prania bielizny), można obalać mity dotyczące bielizny, np. te związane z rozmiarami i krojami, można w końcu pokazywać kolekcję, swój salon, organizować konkursy angażujące społeczność. I tak na przykład Bralicja edukuje na Instagramie, jak prać bieliznę, Brabirds na Facebooku prezentuje marki, z którymi współpracuje, Branny na fajnym, pomysłowym filmiku pokazuje kilka sposobów na noszenie kostiumu kąpielowego, a Chilli Atelier Brafittingu Ambasadorki swojego salonu.

CZY DA SIĘ JESZCZE SPRZEDAWAĆ?

Myślę, że to pytanie nurtuje teraz (prawie) wszystkich. Mimo że działalność stacjonarna sklepów jako taka ograniczona jest do minimum nadal można próbować sprzedawać swoje usługi i towary. Ważne jednak, aby forma sprzedaży wpisywała się w nową rzeczywistość handlową oraz żeby pamiętać o wspomnianej wcześniej empatii i wyczuciu. Duże wrażenie zrobiły na nas Instastories Francesci ze sklepu Red Velvet Lingerie we Włoszech (dziękujemy Stanikomanii za cynk!), w których pokazuje poszczególne części swojej oferty przy okazji informując klientki o możliwości kupienia u niej rzeczy online. Z kolei Ania Rubach-Hamela ze sklepu Chabur zaczęła wrzucać swoje zdjęcia pokazujące, jak fajnie zestawiać bieliznę z resztą garderoby. Każdy post opatrzony jest kodem zniżkowym z odniesieniem do sklepu online.

 

A co jeśli nie mamy sklepu internetowego? Wtedy rozwiązaniem z pewnością mogą być lajwy na Facebooku (w naszej branży specjalistką lajwową jest Agnieszka Socha z OnlyHer). Część sklepów zaprasza również swoje klientki na indywidualne konsultacje online i oferuje wysyłki ze sklepów stacjonarnych, jak Bradonna.

Osobną strategią komunikacji jest ta nastawiona na podtrzymywanie na duchu. Wydaje nam się, że w tej kategorii prym wiedzie Stanikomania. Jej posty maja na celu wspieranie BRAbranży w tym trudnym czasie – zarówno producentów, jak i salony bieliźniane. A wszystko w optymistycznym, energetycznym tonie dającym nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie normalnie. Dziękujemy :-) 

I na koniec – jest zupełnie OK nie chcieć się komunikować, nie mieć ochoty niczego wrzucać do sieci, nie szukać pomysłów i zaszyć się pod kołdrą. To jest sytuacja bez precedensu. Nikt tak naprawdę nie wie, co i jak trzeba robić. I nie dajmy sobie wmówić, że jest inaczej zaklinaczom rzeczywistości różnej maści.
Możemy próbować, możemy kombinować, ale nie musimy.

Z influencerkami i influencerami pracuje już wiele firm bieliźnianych, ale są jeszcze takie, które nie wiedzą, jak to robić. W poniższym wywiadzie spotkały się najbardziej znane polskie influencerki, które specjalizują się w tematyce ciałopozytyw- ności i bielizny, by opowiedzieć o tajnikach swojej influencerskiej pracy: Katarzyna Kulpa, Ula Chowaniec, Katarzyna Kramnik, Urszula Turkiewicz i Agata Grysiak. Nikt o bieliźnie nie wie tyle, co one. Nikt tak dobrze nie zna oferty rynkowej i nie orientuje się w nowościach jak one. A przede wszystkim nikt nie ma tak zaangażowanej wokół siebie społeczności. Nasze rozmówczynie prowadzą blogi, są aktywne w mediach społecznościowych i wspierają różne ciałopozytywne akcje.

„Modna Bielizna”: Załóżmy, że jedna z firm bieliźnianych chciałaby podjąć z Wami współpracę, ale nie wie jak. Podpowiedzcie, od czego powinna zacząć?

Ula Chowaniec, blogerka, „Galanta Lala”: Przede wszystkim chciałabym odczarować poczucie dystansu. Tak naprawdę wystarczy po prostu napisać – jesteśmy pod mailem i w social mediach. Wcale nie trzeba się do tego szczególnie przygotowywać, naprawdę! Chociaż doceniam, kiedy marka, kontak- tując się ze mną, ma świadomość, że reprezentuję bardzo konkretną grupę klientek i ma dla tej grupy ofertę. Moja dzia- łalność to aktywizm, ale też tworzenie treści. Firma nie musi mieć nie wiadomo jak rozbudowanej strategii komunikacyjnej – dla mnie najważniejszy jest produkt i jego użyteczność dla moich czytelniczek.

Kasia Kulpa, blogerka, „Stanikomania”: Najprościej po prostu napisać maila albo skorzystać z formularza kontaktowego na blogu, albo wysłać wiadomość na stronie na Facebooku czy Instagramie. Czasem nawet można się do mnie dodzwonić, ale przyznam szczerze, że mail jest moim ulubionym kanałem, jeśli mamy się dopiero poznać. Co do przygotowań, to warto oczywiście zerknąć na blog i zorientować się nieco w tematyce (raczej biustonosze niż pończochy i w rozmiarach raczej większych niż mniejszych, choć w sumie – nie zamykam żadnej drogi!) i w skrócie przedstawić mi swoją firmę. Jesteś małą firmą, dopiero zaczynasz? Tym bardziej uderzaj do mnie. Nawet jeśli nie zrobię ci od razu pakietu recenzji z 40 zdjęciami każda, na pewno możesz liczyć na zainteresowanie, może nawet wrzutkę na Insta, a już na pewno na przekazanie ci wrażeń z przymiarki twojego biustonosza.

Katarzyna Kramnik, Agata Grysiak, Urszula Turkiewicz blogerki „Miski Dwie”: Zachęcam do podejścia łopatologicznego – mail z informacją, że chcecie w taką współpracę wejść, absolutnie wystarczy! Odpowiadamy na wszystkie wiadomości, niezależnie od tego, czy autorem jest pracownik działu marketingu wielkiej firmy, czy osoba, która w zaciszu swojego domu szyje coś na nieprzemysłowym Singerze. Dla nas największą wartością w firmie jest jej produkt, a nie format przedsiębiorstwa. Chcemy promować rodzime marki, a zwłaszcza te mniejsze, które dzięki nam mogą się choć trochę wybić i pokazać szerszemu gronu odbiorców. W gratisie damy wam jeszcze uśmiech na drogę i sześć trzymanych za rozwój firmy kciuków! Są marki, z których przedsta- wicielami wypracowałyśmy sobie przemiłe, osobiste relacje, dzwonimy do siebie z problemami typu ząbkujące dziecko albo walka ze skarbówką. Pamiętajcie, że jesteśmy też tylko ludźmi, i nic, co ludzkie (w tym niewiedza na temat influencer marketingu), nie jest nam obce!

Jakie formy promocji możecie zaproponować firmom?

Kasia Kulpa: Najchętniej zaczynam współpracę od szczegółowej recenzji produktu, by poznać markę i móc z przekonaniem o niej opowiadać. Moim odbiorczyniom najchętniej polecam to, co sama już dokładnie przetestowałam, co dobrze znam i w co wierzę. Jestem zapaloną recenzentką i jest to mój ulubiony rodzaj pracy, ale nie jedyny. Gdy już poznam twój produkt – sky is the limit! We współpracy z markami tworzę też np. opisy całych kolekcji, reportaże z firm, wywia- dy, także reportaże z salonów brafittingowych. Możemy też wspólnie zorganizować konkurs. Staram się, żeby konkursy czy plebiscyty – nawet jeśli są proste, bo nasi odbiorcy mają coraz mniej czasu i coraz trudniej przykuć ich uwagę – były twórcze i stanowiły zaproszenie do rozmowy o tym, czego oczekujemy od bielizny, jakie emocje w nas budzi, co dzięki niej odkrywamy… Właściwie wszystkie moje teksty są takim zaproszeniem. Jeśli chodzi o rodzaj publikacji – mój żywioł to dłuższe formy, ale ciekawa wrzutka lub story na Instagram czy Fejsa mogą być opcją. Muszę jednak najpierw wiedzieć, o czym się wypowiadam, czyli poznać produkt i uznać, że moje odbiorczynie ten produkt zainteresuje. Dzięki temu możemy szybko przykuć uwagę stanikomaniaczek, czyli superzaangażowanej grupy osób, które chcą poznawać i kupować wyselekcjonowaną bieliznę.

Miski Dwie”: Formuła współpracy z nami zmieniała się na przestrzeni lat. Z przyczyn oczywistych zaczynałyśmy od barteru, ponieważ dopiero się rozpędzałyśmy. Obecnie barter traktujemy jako wyjątkowy ukłon w stronę stałych firm – gości, do których produktów mamy już zaufanie, lub małych manufaktur, których po prostu nie stać na nas. Mamy to szczęście, że możemy pomóc świeżym twórcom wypłynąć na szersze wody, więc robimy to (to jest mała namowa: tak, piszcie do nas, naprawdę chcemy u siebie więcej niedużych firm)! Podstawową jednak formą współpracy jest recenzja danego produktu, okraszona szczegółowymi zdjęciami, za którą rozliczamy się na podstawie faktur VAT. Umów nie zawieramy, ponieważ praktyka pokazała, że wydłuża to i utrudnia cały proces, a egzekwowanie jej zapisów np. w wypadku zaniedbania ze strony kontrahenta jest po prostu dla nas nieopłacalne czasowo i finansowo. W 99% przypadków wystarczą mailowe ustalenia, do których możemy się potem wspólnie odnieść. Dodatkowo prawie każdy model poja- wia się chociaż raz na naszym Instagramie i Facebooku, ale ponieważ są to platformy zarządzane zewnętrznie, to bloga traktujemy jako nasz główny kanał. Z przyjemnością organi- zujemy także konkursy dla czytelników, bo to jedna z bardziej ekscytujących rzeczy, jaką możemy dla fanów zrobić.

Ula Chowaniec: Najpopularniejszą w naszej części galaktyki formą współpracy są recenzje. Ich wartość jest podwójna: z jednej strony jest to okazja do pokazania produktu, a z drugiej, z perspektywy klientek, to szansa na rozsądne zakupy produktu, który spełni ich bardzo konkretne oczekiwania. Na recenzji możliwości współpracy wcale się nie kończą,
w gruncie rzeczy jedynym ograniczeniem jest kreatywność. Z mojego doświadczenia wynika, że w większości współ- praca to długofalowe relacje, które nie ograniczają się do komercyjnych postów. W takich relacjach chętnie wspieram interesujące przedsięwzięcia marek i nie mam oporów przed polecaniem ich czytelniczkom. To jest dla mnie sytuacja idealna i jeśli miałabym nam wszystkim czegoś życzyć, to właśnie takiego podejścia.

Czy jest coś, co może Was zniechęcić do współpracy z marką?

„Miski Dwie”: Najłatwiej – niesłowność i bałagan w organi- zacji. W naszej pracy kluczowe jest zapełnianie kalendarza wpisów na kilka miesięcy do przodu, dzięki czemu wiemy, w których miesiącach będziemy miały większe obłożenie, i jak dopnie się nam budżet roczny. Opłaty od firm przezna- czamy głównie na zakup sprzętu do zdjęć, wyjazdy w ra- mach targów, opiekę nad domeną, serwer, prawnika itd., czyli rzeczy, których nie da się odłożyć na potem, bo ich brak może sparaliżować dalsze działanie. Nagły brak w budżecie kilkuset złotych, które zaplanowane zostały już w zeszłym roku, może spowodować spory problem. Po pierwsze, zdarzają nam się sytuacje, że firmy rezerwują terminy recenzji, a potem urywają kontakt. Czasami po jednej, korzystają z tego, że oferujemy zniżki przy większej ilości zamówionych terminów. Potem miesiącami przebijamy się przez kolejne osoby w danej firmie, które nie mają pojęcia, kim jesteśmy, co robimy, o co w ogóle chodzi i czego my chcemy… A na końcu docieramy do osoby, która miała być kontaktowa, i dowiadujemy się, że zarząd czy szefowa marketingu z nas zrezygnowali, tylko nikt nas nie poinformował, albo że czynione razem ustalenia (wraz z datami, negocjowaniem kwot i wyborem produktów) były wyłącznie niezobowiązującym teoretyzowaniem. Miałyśmy wręcz sytuację, że kierowano nas do kontaktu z osobą, która od dobrego roku nie pracowała już w firmie, ale u konkurencji. Po drugie – kultura kontaktu. Bywa, że odzywają się do nas osoby, które zupełnie otwarcie piszą: „Nie wiem, jak się nazywacie”, albo robią błędy w naszych imionach czy nazwiskach, mimo że sprawdzenie, jak się nazywamy, zajęłoby minutę, grożą pozwami za negatywną opinię o produkcie (sic!), albo namawiają do pisania nieprawdy, np. „Tylko ten stanik bez ramiączek utrzyma biust w rozmiarze G!”. Wychodzimy z założenia, że zasada „szanujmy się” powinna być wzajemna. Jeśli my Was szanujemy, to i Wy nas szanujcie. Nam też zdarzy się literówka czy zgubimy maila w skrzynce, ale nie róbmy z tego normy.

Ula Chowaniec: Tym, czego bardzo nie lubię, jest nagłe urywanie kontaktu, kiedy podaję wycenę. To przykra sytuacja. O wiele lepsze wrażenie robi na mnie: „W tej chwili nie mamy na taką współpracę budżetu, ale chętnie wrócimy do tematu za pół roku”. To jest argument, który totalnie rozumiem. Innym „błędem” jest oczekiwanie współpracy za barter. Ujęłam go w cudzysłów, bo wierzę, że takie podejście do współpracy wynika z niedoprecyzowania celów. Jeśli tym, czego chcemy dla marki, jest krótki post o treści „Superstanik, biorę!” okraszony zdjęciem – OK, jest to świadczenie +/- równoważne. Ale jeśli oczekujemy czegoś więcej, warto na takie zlecenie alokować budżet.

Kasia Kulpa: Czasem aż chce mi się krzyczeć: drogie firmy, nie milczcie! Chodzi mi o wasze odpowiedzi na moje działania, a przede wszystkim – na reakcje społeczności. Zaglądajcie do komentarzy, reagujcie śmiało na pojawiające się tam pytania – na które często tylko wy znacie odpowiedź. Moje odbiorczynie są przyzwyczajone do dialogu z markami, czują wtedy, że ich potrzeby są dostrzegane. W ten sposób możecie tylko zyskać w ich oczach. Nie zmuszam, ale bardzo mocno do tego zachęcam! Jeśli chodzi o organizację kontak- tów i współpracy – ogólna dobra zasada brzmi: szanujemy nawzajem nasz czas, nie zostawiamy spraw w zawieszeniu, nie oczekujemy inwestowania dużej ilości czasu i wysiłku, jeśli nie mamy zamiaru za niego zapłacić. I coś jeszcze… bardzo rzadko, ale wciąż jeszcze zdarzają się działania typu „kryptoreklama” pod postami. Fałszywe komentarze naprawdę bardzo łatwo rozpoznać – takie akcje, zamiast wzmacniać pozytywny przekaz na temat produktu, niszczą go bardzo skutecznie, podkopując zaufanie do obu naszych marek. Wspierajmy się nawzajem w naszych działaniach, a nie przeszkadzajmy sobie.

I na koniec warto zapytać, ile kosztuje współpraca z Wami? Czy to jest droga przyjemność?

Ula Chowaniec: Mam świadomość, że ceny za współpracę bywają komentowane albo wręcz budzą zaskoczenie. Chciałabym powiedzieć o ważnej rzeczy, że współpraca z twórczynią treści, czyli na przykład ze mną, nie jest równa płaceniu za czas pracy. Recenzja to dla mnie średnio trzy dni pracy nad samym materiałem: zdjęcia i ich obróbka, pisanie tekstu, redakcja tekstu, przygotowanie copy do social mediów. Wchodząc we współpracę z blogerką firma, oprócz rzetelnej recenzji, uzyskuje dostęp do zasobu, który tak naprawdę jest bezcenny, czyli społeczności. To nasz największy skarb, a w dbanie o społeczność wkładamy mnóstwo czasu. Nawet jeśli współpraca pozornie jest kosztowna, to w klasycznej reklamie do tak precyzyjnie określonej grupy docelowej dociera się w szeroko zakrojonej, poprawnie zbudowanej kampanii, która de facto kosztuje dużo więcej. Jeśli spojrzymy na współ- pracę z influencerką z tej perspektywy, okazuje się, że stawki rynkowe nie są wcale wygórowane. Dlatego wybierając twórcę do współpracy, warto sprawdzać jakość jego społeczności, bo, niestety, media społecznościowe tworzą przestrzeń do nadużyć. Najłatwiej jest poprosić twórcę o statystyki demograficzne i sprawdzić, czy jego publiczność pokrywa się z targetem marki. Drugim kompletnie darmowym narzędziem jest rozwinięcie listy polubień pod zdjęciem. Jeśli widzimy tam głównie konta z Bliskiego Wschodu, to warto podejść do takiej współpracy z dystansem.

„Miski Dwie”: Powiem tak: tyle, ile kosztuje upewnienie się, że influencer zapytany o polecenie produktu do zakupu ma Wasz bestseller w pamięci. Jest nas w Polsce zaledwie kilka i nasze zdanie ma pewien ciężar gatunkowy. To, że jest nas tak mało, ma bardzo konkretny powód: nie dojrzeliśmy jako społeczeń- stwo do konceptu bieliźniarskich zakątków Internetu, i czasami prowadzenie bloga wymaga nerwów ze stali i determinacji (vide bodyshaming), a także spartańskiej dyscypliny i pilno- wania kalendarza. To jest drugi etat. Pasja, ale jednak etat. Poświęcamy czas, żeby zaznajomić się z ofertą ponad 50 marek, być na bieżąco z trendami i nowościami technologicz- nymi, móc porównać Wasz produkt z podobnymi, odpisać na maile i wiadomości prywatne od czytelniczek i pomóc im zro- bić zakupy, co pół roku przejechać 600 km, by zrobić zdjęcie Waszemu stoisku w Łodzi – ten czas kosztuje. Przysyłając nam produkt, płacicie nie tylko za powierzchnię reklamową na blogu, ale także za nasze spotkanie trzeciego stopnia z wyrobem, który dzięki temu potem dużo pewniej możemy komuś polecić. I bardzo proszę, nie przeliczajcie naszej wartości tak, jak blogerek modowych. Nisza bieliźniarska jest tak mała, że żadna z nas nie będzie miała zasięgów jak Maffashion. Platformy społecznościowe regularnie obcinają nam zasięg za treści rzekomo pornograficzne, za to jesteśmy trójgłową koleżanką, której się pyta, co włożyć pod suknię ślubną. Jeśli Was tymczasowo na nas nie stać, to nie jest to żaden dyshonor. My to rozumiemy, bo dwa lata temu nie było nas stać na hosting i domenę. Ale powiedzcie to wprost, nie sugerujcie, że jesteśmy „za drogie”. Nie jesteśmy.

Kasia Kulpa: Powiedzmy sobie otwarcie – żadna regularna działalność nie utrzyma przez dłuższy czas profesjonalnego poziomu bez sensownego dopływu finansów – oczywiste jest, że zajmuje czas (duża recenzja to kilka roboczodni) i pochła- nia stałe koszty, takie jak utrzymanie stron internetowych, sprzęt komputerowy, fotograficzny itp., a rachunki nie płacą się same. Osoba, dla której działalność blogerska czy influen- cerska jest okazjonalnym hobby podejmowanym za darmo w wolnym czasie i bez poważniejszych planów, raczej nie będzie długofalowo inwestowała w swój warsztat ani wiedzę. Ale żeby nie patrzeć tylko z punktu widzenia twórczyni – sądzę, że po prostu warto współpracować z ludźmi, którzy swoją własną markę traktują naprawdę poważnie. Takimi, którzy budują długotrwałe relacje z odbiorcami, codziennie wchodzą z nimi w dialog, przyciągają nowych oraz planują przyszłość w odniesieniu do swojego brandu. To przede wszystkim takie osoby są w stanie stworzyć i utrzymać wokół siebie najbardziej wartościowe społeczności, wyselekcjonowane grupy, do których z największym prawdopodobieństwem skutecznie dotrzemy ze swoim produktem. Jest jeszcze coś, co trudno wycenić (i przecenić) – tak zwana misja, czyli tworzenie wartości, kreowanie zmiany w świecie. Taką misją jest dla mnie wspieranie rozwoju rynku bieliźniarskiego w stronę coraz większej inkluzywności i różnorodności (za chwilę dojdzie, a właściwie już dochodzi, do tego etyka i ekologia), a marki są dla mnie partnerkami w tym działaniu. Dlatego zawsze powtarzam, że mogą czuć się ze mną bezpiecznie – bo promuję to, co uważam za dobrą jakość, a o mankamentach daję uczciwy feedback. Jeśli przyjdziesz do mnie z niedoskonałym produktem – wstrzymam się z recenzją, zachęcę, byś go rozwijała, a potem przyszła do mnie znowu. Lubię być królikiem doświadczalnym, jestem zapaloną testerką. Jeśli zobaczę w czymś potencjał – będę to wspierała szczerze i z zaangażowaniem. Z zasady za pracę oczekuję wynagrodzenia – jednak nie wszystko, czego razem dokonamy, da się w prosty sposób przeliczyć na złotówki. Z kilkoma firmami udało mi się zbudować dobre relacje oparte na wzajemnym zaufaniu i współdziałaniu i uważam to za nasz wspólny sukces.

Trzeba też pamiętać, że zajmując się tematem bielizny i ciała, możemy tylko w ograniczonym stopniu polegać na social mediach ze względu na zapędy cenzorskie platform. Niejeden profil został zawieszony na długo lub nieodwracalnie zamknięty z powodu zbyt dużej powierzchni wyeksponowanej skóry. My i nasze blogi jesteśmy trochę rewolucją. Zawsze może się okazać, że wrzutka na Facebooka czy Instagram pożyje znacznie krócej, niż planowałyśmy. Dlatego wkładamy pracę i środki w utrzymanie własnych, niezależnych miejsc w Internecie – tam przede wszystkim akumulujemy tworzoną przez nas treść i będziemy to robić nadal. ■

Do kolejnej edycji kampanii „Modelled by Role Models – Nowy Wymiar Piękna” zostało zakwalifikowanych 15 inspirujących, zwykłych kobiet robiących niezwykłe rzeczy. Wśród nich są aż 4 Polki. Oto w skrócie ich historie:

katarzyna-nicewicz

Katarzyna Nicewicz, założycielka i prezes Fundacja Daj Herbatę, której celem jest pomoc bezdomnym. W każdy poniedziałek i piątek fundacja przygotowuje i rozdaje bezdomnym żyjącym w pobliżu Dworca Centralnego 200-300 posiłków jak również lekarstwa/środki higieniczne i ubrania. Działalność fundacji obejmuje również rozpowszechnianie informacji dotyczących zjawiska bezdomności m.in. poprzez celebrowanie w dniu 14 kwietnia nieformalnego święta o nazwie Dzień Ludzi Bezdomnych oraz aktywizowanie społeczeństwa do bezinteresownej pomocy drugiemu człowiekowi.

ewa-zakrzewska

Ewa Zakrzewska, blogerka plus size, modelka i aktywna działaczka propagująca na swoim blogu Ewokracja by Ewa pozytywne podejście do własnego ciała, zaakceptowanie siebie oraz pogodne i modne nastawienie do życia, niezależnie od noszonego rozmiaru czy posiadanych kształtów. Ewa jest kobietą, która przestała siebie nienawidzić, rzuciła siostrę Bulimię i zmieniła swoje życie na lepsze. Teraz zachęca swoich czytelników by polubili siebie, byli pięknymi i żyli zdrowo.

katarzyna-kulpa

Katarzyna Kulpa jest pierwszą i najpopularniejszą blogerką bieliźnianą w Polsce, nagrodzona w 2009 roku tytułem Bloga Roku. Na swoim blogu Stanikomania! aktywnie promuje brafitting, czyli noszenie odpowiedniego rozmiaru biustonosza. Dzięki jej inspirującej pracy blogowej i aktywnej społeczności, jaką wokół siebie skupia, polscy producenci bielizny powiększają zakresy rozmiarów, wiele kobiet otwiera własne sklepy z biustonoszami, by pomóc innym kobietom znaleźć właściwy rozmiar i dopasowanie. Zachęca kobiety, by pomagały innym kobietom zrozumieć, że każde ciało jest piękne i zasługuje na komfort, podziw i miłość.

sylwia-blach

Sylwia Błach jest autorką wielu książek, blogerką i programistką. Choć od najmłodszych lat choruje na rdzeniowy zanik mięśni i korzysta z wózka inwalidzkiego, to nic nie jest w stanie powstrzymać jej przed gonieniem za marzeniami i pomaganiem innym. Motywuje do działania i opowiada o życiu niepełnosprawnych w Polsce. Pokazuje dziewczynom na wózku, że można żyć normalnie, kochać i być kochaną, spełniać marzenia.

O tym, kto zostanie wybrany do szóstki międzynarodowych finalistek w tegorocznej edycji kampanii Panache zdecydują głosy Internautów! Oddajcie swój głos do 29.04 na stronie internetowej www.nowywymiarpiekna.pl! Wśród głosujących zostanie rozlosowana cała garderoba bielizny Panache użytej w kampanii!

Trochę zimy, trochę lata – tak można opisać marzec. W branży bieliźnianej to otwarcie sezonu wiosennego. Każdy z producentów wypuszcza na rynek swoje produkty, odbywają się liczne pokazy i szkolenia. A co jeszcze? Zapraszamy na podsumowanie marca.

1) W weekend 14-15. marca marka Gaia przeprowadziła szkolenie brafittingowe w ramach Akademii Brafittingu. Szkolenie prowadziła pani Katarzyna Sałata z Dobrej Kreacji skupiając się na odpowiednim dopasowaniu bielizny.

marzec - akademia brafittingu
fot. facebook.com/DobraKreacja

 

2) 17. marca w hurtowni JS odbył się pokaz mody na sezon wiosna-lato 2015.  Swoje kolekcje zaprezentowały marki takie jak: OBSESSIVE (bielizna sexy), IMAKO (odzież sportowa dla panów), GATTA (odzież i rajstopy damskie), HENDERSON (bielizna, kąpielówki męskie) oraz SELF (kostiumy kąpielowe).

marzec - pokaz js
fot. facebook.com/pages/JS-Centrum-Hurtowe

 

3) Blog Stanikomania! już po raz piąty ogłosił konkurs na Najpiękniejszy Biustonosz. Czytelniczki mogły wybierać najpiękniejsze modele spośród kilku kategorii rozmiarowych. Kto wygrał? Wyniki na blogu Stanikomanii!: tutaj

fot. Stanikomania!
fot. Stanikomania!

 

4) Podczas Babskiego Dnia – 21. marca – który odbywał się na warszawskim Torwarze, wszystkie panie mogły zapoznać się z ideą brafittingu. Dobra Kreacja ponownie niosła kaganek oświaty i edukowała jak dopasować bieliznę. Tym razem przy współpracy z marką Nipplex.

marzec - babski dzień
fot. facebook.com/DobraKreacja

 

5) 30. marca odbył się pokaz projektantów MMC. Na uwagę zasługuje fakt, że modelki były ubrane w podkolanówki przygotowane według projektów MMC Studio przez Gattę. Prym wiodły cyfrowe druki na jedwabiu, tkaniny techniczne o papierowym wykończeniu oraz tkaniny silikonowe powleczone prawdziwym srebrem.

marzec - mmc i gatta
fot. facebook.com/GattaOfficial

 

6) Przez cały marzec odbywał się Plebiscyt Przedsiębiorcza Kobieta Województwa Łódzkiego. Dla branży bieliźnianej jest to o tyle ważne, że dwa pierwsze miejsca należą właśnie do firm produkujących bieliznę. Na drugim miejscu znalazła się pani Alicja Wojciechowska – współwłaścicielka firmy Alles – Polska Fabryka Bielizny, a na podium stanęła pani Małgorzata Rosołowska – Pomorska – właścicielka Fabryki Rajstop Adrian. Serdecznie gratulujemy!

marzec - przedsiębiorcza kobieta