Freya Active

Athleisure, trend skupiający się wokół sportu i zdrowego stylu życia, można w największym skrócie zdefiniować jako modę na noszenie sportowych ubrań (lub inspirowanych sportem) w codziennych (poza fitnesowych) sytuacjach, włączając w to spotkania biznesowe, wielkie wyjścia i randki. Na poważnie athleisure pojawiło się w modzie kilka sezonów temu i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało zniknąć w otchłani zapomnianych, „kiedyś na czasie” tendencji. To zła wiadomość dla tych, którym sportowe inspiracje już się przejadły:

Skoro jednak athleisure zostaje z nami na dłużej spróbujmy przyjrzeć się temu fenomenowi bliżej. Zacznijmy od tego, skąd się w ogóle wzięło athleisure. Oczywiście wbrew pozorom nie jest to nowy trend, wszak sportowe ubrania funkcjonują w modzie od dziesięcioleci (wiecie, że swetry początkowo były sportowym wdziankiem do wiosłowania i gry w tenisa?). Niespotykana jest natomiast skala zainteresowania i powszechność sportowych elementów w codziennych garderobach. Według Davida Shah, mojego ulubionego trendforcastera (przewidywacza trendów? trendowej pogodynki?) popularność athleisure to wynik synergii pomiędzy kilkoma innymi zjawiskami, które równolegle znalazły się na rynku.

Po pierwsze, nastąpił niebywały rozwój technologiczny włókien syntetycznych, dzięki któremu pojawiły się włókna o konkurencyjnych właściwościach do tych naturalnych. Wykonane z syntetyków produkty są bardziej trwałe, elastyczne, doskonale radzą sobie z termoregulacją, a przy tym łatwo je utrzymać w czystości. Stały się atrakcyjną alternatywą do ubrań wykonanych z naturalnych materiałów, a przestały być synonimem tandety i kiepskiej jakości.

Po drugie, współczesne, zachodnie społeczeństwa oszalały na punkcie sportu i zdrowego wyglądu. Wysportowana (już nie wychudzona) sylwetka stała się świętym Graalem aspirujących instagramerek. Wszyscy rzucili się na bieganie, crossfit, rolki, rowery i… jogę. Bo drugą obsesją po sporcie jest wellbeing, czyli dobre samopoczucie i komfort, zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Nic dziwnego, że synonimem przynależności do grupy trendsetterów stały się sportowe buty i luźne spodnie do jogi. A jak wiadomo, już samo pokazywanie się w stroju sugerującym aktywność fizyczną sprawia, że czujemy się bardziej wysportowani;).

Po trzecie w końcu, na popularność athleisure wpłynęła coraz większa demokratyzacja mody, którą zawdzięczamy między innymi social mediom. Wielkie domy mody i oderwani od świata projektanci stracili monopol na decydowanie o tym, co jest w dobrym guście. Teraz każdy może pochwalić się zdjęciem swojego stroju w Internecie. A prawda jest taka, że w codziennym życiu dopieszczona elegancja i formalny styl przegrywają z komfortem i luzem. Świat pędzi, czasu jest mało, kto chciałby się jeszcze ciągle przebierać;) Zatarła się granica między tym, co wypada założyć do biura, a co nadaje się tylko na boisko. Jeszcze dekadę temu do teatru nie wypadało iść inaczej ubranym, niż pod krawatem i w niedzielnej sukience, dziś nie dziwi nikogo widok koneserów sztuki w legginsach czy dżinsach (a są ponoć i tacy, co chodzą w piżamach – może jest to niewykorzystana nisza na rynku bielizny nocnej, piżamy teatralne?;).

Choć schyłek athleisure wieszczono już kilkukrotnie, to według danych z Euromonitora sprzedaż odzieży sportowej, w tym bielizny, stale rośnie (w przeciwieństwie do sprzedaży odzieży w ogóle). W 2017 roku wartość rynku athleisure szacowana była na 48 miliardów dolarów.  Jest więc o co grać. Tylko w jakim kierunku zmierza moda sportowa? Gdzie można spodziewać się dynamicznego rozwoju?

Legginsy – prawdziwa żyła złota

Dla młodszych pokoleń (ale nie tylko!) legginsy stały się tym, czym kiedyś były dżinsy – uniwersalnym, instynktownym wyborem spośród różnych typów spodni. Wśród legginsowych trendów na fali wschodzącej są dwa. Jeden to legginsy premium zaspokajające potrzebę unikalności i elitarności. W sukurs przychodzą kolekcje limitowane i personalizowane, a także te sygnowane nazwiskami największych projektantów. Legginsy nie są już tanią alternatywą spodni – autorskie, z oryginalnymi grafikami kosztują po kilkaset złotych (dolarów), a te z metką Fendi lub Gucci nawet po kilka tysięcy.

 

screenshot ze sklepu mytheresa.com

Drugim nowym kierunkiem są megginsy, czyli legginsy dedykowane mężczyznom. Przenikanie się elementów garderoby męskiej i damskiej nie jest nowym zjawiskiem, także było tylko kwestią czasu, kiedy projektanci wezmą na warsztat męskie getry. Albo kalesony jako element odzieży wierzchniej. W megginsach pokazują się nie tylko wielkomiejscy hipsterzy, ale także dobrze zbudowani wielbiciele siłowni.

#meggins na Instagramie

Siłownia – centrum życia millenialsów

Millenialsi wydają dwa razy więcej pieniędzy na karty członkowskie w klubach fitness niż starsze pokolenia. A to między innymi dlatego, że możliwość pochwalenia się wyrzeźbionym ciałem liczy się bardziej niż pokazanie się w drogiej sukience czy płaszczu od projektanta. Co więcej, siłownie i kluby sportowe stają się miejscem, w którym spędzamy czas i spotykamy się ze znajomymi . Młodzi wolą wspólnie poćwiczyć na siłowni, albo po prostu na niej pobyć, niż wypić piwo ze znajomymi w pubie (co za czasy!). To, do jakiej siłowni chodzisz staje się wyznacznikiem statusu – powiedz mi jaką masz kartę, a powiem Ci kim jesteś. Na popularności zyskują małe, butikowe siłownie, o bardziej miejskim niż pakerskim (a nawet luksusowym ) klimacie, z licznymi dodatkowymi usługami. W social mediach „health is the new sexy” (zdrowie to nowy afrodyzjak), a na popularności zyskuje zjawisko streaming workouts, czyli umieszczania w sieci live’ów… z treningu. Zamiast iść na siłownię włączasz sobie podgląd sali wybranego klubu. W każdym razie bez względu na to, czy ćwiczymy na mieście czy w domu biustonosz sportowy staje się podstawowym (bazowym?) biustonoszem w damskiej szafie.

Sport jest kobietą

To kobiety niebawem będą rządzić sportem. Nie tylko coraz więcej kobiet uprawia dyscypliny sportowe, ale też kobiecy sport staje się coraz popularniejszy jako widowisko i sposób zarabiania na życie. W 2016 roku na olimpiadzie w Rio kobiety stanowiły 45 % wszystkich startujących zawodników. Sto dwadzieścia lat wcześniej w Atenach było ich równe zero. Co więcej coraz częściej kobiety ścigają się wspólnie z mężczyznami, a nie w oddzielnych kategoriach. Do sportowej gry włączyły się dynamicznie rozwijające się kraje azjatyckie, gdzie kobiecy sport do tej pory nie raz obwarowany był kulturowym tabu. Zmiany te nie uchodzą uwadze największych graczy na rynku, którzy nie tylko ruszyli pełną  parą z produkcją sportowych hidżabów i zakrywających całe ciało burkini, ale też zaczęli kierować swój przekaz marketingowy do kobiet spoza europejskiego kręgu kulturowego. Swoją drogą reklama Nike skierowana do aktywnych kobiet z Indii jest naprawdę dobra:

Warto również wspomnieć o prężnie rozwijającym się równolegle z athleisure rynku wellness, w tym sexual wellness. Dbanie o siebie to już nie tylko dbanie o skórę przy pomocy maseczek i zabiegów spa. To także dbanie o siebie w kategoriach przyjemności płynącej z doznań intymnych, a więc cały segment gadżetów i akcesoriów erotycznych. To bardzo dynamiczny rynek kobiecych produktów, w który inwestują tak duzi gracze na rynku beauty, jak choćby Loreal.

W kontekście szeroko ostatnio dyskutowanej ciałopozytywności w końcu rynek odzieży sportowej (w tym bielizny mam nadzieję) zaczyna zauważać, że sport uprawiają nie tylko kobiety o figurze ultramaratończyka, ale kobiety w ogóle– szersze, węższe, grubsze, po porodach, z dużymi lub małymi pupami i okrągłymi brzuchami. I stawiają na przekaz, który celebruje różnorodność, zachęca do uprawiania sportu i inspiruje, bez względu na predyspozycje. Nie uważacie, że przydałaby się podobna kampania z bielizną sportową w Polsce? Pokazująca, że nawet z dużym biustem nie trzeba obawiać się treningów, bo jest odpowiednia bielizna, który ten biust utrzyma w ryzach?

Sport jest dla wszystkich – starych i młodych

Przez wiele lat sport był domeną młodych, atletycznie zbudowanych mężczyzn. Poza rosnącym zainteresowaniem kobietami, jako klientkami sklepów sportowych, uwaga producentów skierowana jest również w stronę traktowanych do tej pory nieco po macoszemu grup wiekowych. Weźmy na przykład dzieci i dynamicznie rozwijający się rynek odzieży i gadżetów sportowych dla najmłodszych. Współcześni rodzice maja bzika na punkcie swoich pociech (i ich zdrowia) i są gotowi wydać na nie naprawdę spore kwoty. Nie dziwią zatem sportowe gadżety skierowane do dzieci i wysoko zaawansowana technicznie odzież sportowa będąca miniaturową repliką kolekcji dedykowanych dorosłym. Z punktu widzenia naszej branży dużo ciekawsza jest jednak grupa na drugim końcu skali, czyli starsi, albo nawet mocno starsi dorośli.  VOMIL , czyli very old man in lycra (bardzo stary mężczyzna w lycrze) to żartobliwe określenie wysportowanych sześćdziesięciokilkulatków, który biegają, jeżdżą na rowerze i są generalnie aktywni, a do tego z chęcią uzupełniają swoje sportowe akcesoria o specjalistyczną odzież, jak obcisłe legginsy czy termiczne koszulki. Prawdopodobnie z chęcią kupiliby także sportowe bokserki;) Oczywiście rośnie także liczba aktywnych fizycznie kobiet w starszym wieku, które pewnie ucieszyłyby się z bielizny sportowej spełniającej ich oczekiwania. To o tyle dobra grupa docelowa, że cena nie jest dla nich istotnym kryterium wyboru – liczy się jakość, komfort i zaufanie do marki. 

Czy athleisure kiedyś się skończy? Według Davida Shah raczej nie ma co na to liczyć w najbliższym czasie, bo to najbardziej kreatywny sektor branży odzieżowej, który zmienia się wraz ze zmieniającymi się pokoleniami i najszybciej reaguje na ich potrzeby. Poza tym, original is never finished:

 

Dodaj komentarz