Filmowe dzieła to niewyczerpane kopalnie inspiracji, w których za każdym razem pojawia się możliwość odkrywania czegoś nowego. Dla każdego widza istotne stają się diametralnie różne elementy. Jedna osoba zachwyci się ciekawym scenariuszem, inna grą aktorów, ścieżką dźwiękową, niebanalną reżyserią czy pięknymi zdjęciami. Ja – jako osoba dość mocno i konsekwentnie skrzywiona zawodowo – mam taki odruch bezwarunkowy, który powoduje, że zawsze pamiętam, w jakiej bieliźnie występowali aktorzy. Mało tego – zawsze też się zastanawiam, czy (jeśli byłabym kostiumologiem) zaproponowałabym podobną i czy mogłaby być lepsza.

Gdyby się jednak nad tematem bielizny zastanowić nieco dłużej, to można dojść do wniosku, że rzeczona bielizna w wielu obrazach uznawanych za kultowe w historii kina odegrała niebagatelną rolę. Myślę, że warto o tym wspomnieć, żeby przekonać się, że bielizna jest tak bliska kinu jak „ciału koszula”.

Marta Tracz

1 2 3 4 5 6 7 8 9

Comments

Dodaj komentarz